piątek, 13 grudnia 2013

Kongres Ruchu Narodowego ― sprawdzam!


Pamiętajcie: zawsze pytajcie o WŁASNOŚĆ.

BÓGWŁASNOŚĆOJCZYZNA 

i głodne kawałki, czyli moje warunki poparcia Ruchu Narodowego.


Niewątpliwie najważniejszym dla nas wydarzeniem był kongres Ruchu Narodowego. Czekaliśmy z wielkim zaciekawieniem na to, co mają nam do powiedzenia przedstawiciele tego Ruchu. 
Dobre podsumowanie obrad kongresu dał Janusz Górzyński:
mówiąc o braku nacisku na katolicyzm, braku alternatyway dla światowego pieniądza lichwiarskiego, braku oceny i planu co do wymiaru sprawiedliwości. 
Od siebie dodam: nie sformułowano jasno problemów WŁASNOŚCI, a w tym zwrotu zrabowanego Polakom przez komunę majątku, kwestii zadłużenia u międzynarodowych lichwiarzy, kwestii roszczeń żydowskich do majątku polskiego /brak spadkobierców ― osób fizycznych/, kwestii bliskiego już uwonienia sprzedaży ziemi rolnej w Polsce /KTO ma na to środki, koteczku?/ i kwestii stałego wyzuwania Polaków z własności poprzez wszelkie podatki i owatowane opłaty za każdą, najmniejszą usługę. Nie mówiąc już o takich drobiazgach, jak własność WODY, która nagle, po pamiętnej wyprawie polskiego rządu in corpore do Izraela ― przestała być oczywista. 
Kochani, pieprzenie o tym, czy flagi unijne będą ściągane z gmachów rządowych za jasnego dnia, czy też nocą ― jest oczywistym bełkotem i tzw. patriotyczną muzyczką. Są to klasyczne głodne kawałki dla idiotów, wykombinowane przez pijarowców /co jest uprzejmym określeniem/.
Przywołuję więc moją dawną notkę:
by ponownie uświadomić wszystkim ów wzorzec z Sevres, do którego należy porównywać wszelkie programy polityczne, czyli: BÓG―WŁASNOŚĆ―OJCZYZNA. Kilka miesięcy temu zamieściłam tę notkę również i na Legionie, celem sprawdzenia tych nabożnych narodowców.  Doprawdy ― dyskusja pod notką była bardzo pouczająca. Przy kwestii WŁASNOŚCI z gorliwych patriotów i charyzmatycznych apostołów wiary - opadły gacie. Po prostu. Nawet na Ewangelie powoływano się, byle tylko podważyć kwestie polskiej własności. A bez polskiej własności ― doprawdy, jakiekolwiek flagi mogą sobie dyndać gdziekolwiek. To nie ma większego znaczenia, poza dekorum. 
Przyjmijcie za pewnik: kwestia WŁASNOŚCI jest najlepszym sprawdzam w polityce. Zwłaszcza polskiej. Natychmiast wie się, z kim mamy naprawdę do czynienia; czy z prawdziwymi polskimi politykami, czy z agentami, pomalowanymi w barwy narodowe. Przez grzeczność powiem, że może również z niedorostkami, którzy nie wiedzą, na czym polega polityka.


Do każdego rzekomo zbawczego programu trzeba przyłożyć triadę:
BÓG―WŁASNOŚĆ― OJCZYZNA, taki wzorzec z Sevres.

BÓG―WŁASNOŚĆ―OJCZYZNA ― a wszystko co ponad to ― to głodne kawałki.


Im bliżej jest czegoś, o czym nie wiemy, a co jednak przewidujemy, pojawiają się liczne zbawcze programy, nawołujące do. Z para królem włącznie. Nie będę wyliczać ― wszyscy tutaj jesteśmy raczej zorientowani a także czytamy Nowy Ekran. Po którym owe programy hasają obficie.

Po 23. latach od Okrągłego Stołu większość z nas, szczerze przecież zatroskanych o Ojczyznę, doszła do słusznego wniosku, że scena polityczna jest właśnie tylko sceną, aktorzy grają ustalone role, czasami każą nam klaskać i nazywa się to wyborami, lecz to i tak nie ma najmniejszego znaczenia dla przebiegu akcji. Gdy coś w życiu oficjalnym idzie nie tak ― inspicjent wyciąga rozporządzenia rządowe i koniec dyskusji.

Są jednak momenty, gdy akcję trzeba nieco podkręcić, by publiczność nie opuściła teatru. Bo przecież aktorzy żyją wyłącznie ze sprzedanych biletów; bez publiczności byliby nikim.

Nie mamy naturalnie najmniejszego wpływu na inspicjenta i aktorów, a także na akcję. Ale… nie musimy kupować każdego programu tego teatru. Możemy nie przyjść na przedstawienie, gdy program będzie do kitu ― po prostu.

A do kitu są wszystkie programy, również i te obficie hasające po portalach, w tym i Nowym Ekranie.

Jak rozpoznać program, który jest do kitu? To proste. Należy przyłożyć do niego wzorzec, taki metr z Sevres, zawierający się w trzech słowach: BÓG―WŁASNOŚĆ―OJCZYZNA.

Wówczas żadne, najbardziej zbawcze, barokowe, republikańskie i srańskie programy nie ostaną się, jako podstawa do ewentualnego budowania naszego państwa i urządzania go w cywilizowany sposób ― polski, łaciński, a nie po turańsku, bizantyjsku czy żydowsku.

Te trzy elementy: BÓG―WŁASNOŚĆ―OJCZYZNA są elementami koniecznymi i dostatecznymi do rozpoznania jakiegokolwiek programu. Ponieważ aktor to człowiek do wynajęcia, takoż zawsze na scenie politycznej będą tacy właśnie aktorzy ― nie łudźmy się, że ktoś zbawi Polskę, jak ostatnio głosi hit internetu. Nam pozostaje w zasadzie tylko selekcja programów.



BÓG ― uzasadniać nie trzeba, bowiem w prawdziwej POLSKIEJ Polsce ― bez Boga ani do proga. Bez Dekalogu po prostu nie można układać ani życia rodzinnego, ani życia społecznego, narodowego, o gospodarczym nie wspominając. Nie można nawet… prowadzić koniecznych niekiedy wojen, bowiem druga strona kieruje się innymi regułami. [Jakimi? Jedną z nich jest Katyń i wszystkie inne Katynie. Także wyżynanie polskiej inteligencji i ziemian przez Niemców w 1939 roku.]


WŁASNOŚĆ ― człowiek bez oparcia o swoją własność jest figurą do wynajęcia, cymbałem brzmiącym, liściem na wietrze, oczekującym wyłącznie łaski pańskiej i ochłapu z pańskiego stołu. Da pociągnąć się, nie mając niczego do stracenia, na wszelkie barykady, zawsze oznakowane fałszywą flagą. Składa daninę krwi, którą konsumują bolki. Człowiek posiadający własność działa rozważnie, a przede wszystkim ― ma możliwość działania. Może założyć sklep, portal, rozgłośnie radiową, studio telewizyjne, szkołę, uczelnię, gazetę. Nawet bank.

Skracając obserwowany okres czasu do lat powojennych, a więc od 1944 roku do dzisiaj ― z całą pewnością można stwierdzić, że systematycznie i skutecznie wyzuwa się Polaków z własności. Czy to siłą, jak tuż po 1944 roku, czy łajdackim prawodawstwem, czy działaniem ekonomicznym. Rosnące, absurdalne! /od deszczówki, od garbów i od braku garbów/ podatki i opłaty nie są niczym innym w istocie, jak wyzuwaniem z własności. Kto tego nie rozumie – jest idiotą lub przestępcą i nie powinien zabierać głosu publicznie na temat ratowania Ojczyzny.

Własność nie stoi w opozycji do honoru. Bóg―Honor―Ojczyzna to triada rycerska. Rycerz, jak wiemy, miał za co walczyć, wyposażenie wojenne rycerza kosztowało majątek /dobry dekstariusz z wojennym rzędem kosztował kilka wsi/. Obecne polskie społeczeństwo nie jest przesiąknięte etosem rycerskim. Cieszy się, że jeszcze ma ciepłą wodę w kranach i potrafi skutecznie podkulać ogon – bo też i cóż pozostaje niewolnikowi bez własności? Nie ma, poza rozpaczliwym buntem, żadnej możliwości działania i obrony. Bunty kończą się tylko przelewem krwi i systematycznym wyżynaniem kolejnych, prawdziwych, naturalnych przywódców. Stan zniewolenia nie ulega przecież zmianie. Buntować się skutecznie można posiadając broń i organizację. Bez pieniędzy, a więc bez własności ― zrobić tego nie można. To ja chcę decydować, kto będzie przywódcą, kto będzie realizował moje potrzeby i wizje. To ja chcę ― ze swojej własności ― finansować politykę polską. Mam wówczas pewność, że to moje interesy będą realizowane, że cały wysiłek nie pójdzie na marne ― jak wszystkie nasze dotychczasowe usiłowania.

Niech dotrze w końcu do wszystkich zacnych i tych mniej zacnych programistów, że wasze piramidalne konstrukcje programowe są o kant …. rozbić, bez gwarancji własności. Tak ― prywatnej własności Polaków. I gwarancji swobodnego jej rozwoju.

Poza tym triadę Bóg – Honor – Ojczyzna już przerabialiśmy. Z żałosnym skutkiem. Niewolnik nie ma honoru – nie może mieć, po prostu. Takie pojęcie w niewolnictwie nie istnieje. Musi robić, co każą.


OJCZYZNA ― a to jest właśnie WSPÓLNA WŁASNOŚĆ. Z suwerennym władztwem narodu.

C.b.d.o.



Dzisiaj wysłuchujemy zbawczych programów w taki własnie sposób:




PS. Osoba prosta, wykonująca pracę gosposi, mająca w dupie etos, prawicę ― lewicę a także Adama Michnika oraz przezacnych przywódców tzw. prawicowych i patriotycznych, głosowała na PiS i Kaczyńskiego tylko dlatego, że ten zapewnił jej nabycie skromnego mieszkania spółdzielczego, w którym mieszkała. Gdy JK oddał władzę w 2007 roku, pani Felicja płakała: Pani Haniu, PRZEGRALIŚMY!

I żeby było jasne: na panią Felicję wpłynęła jedynie możliwość uzyskania własności. Żadnym innym uczuciem ani do PiSu, ani do Jarosława Kaczyńskiego nie pałała.

Mądremu dość. A pani Felicja była mądra.


autor: KOSSOBOR

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz